Mój Dziadek Romuald Iwaszkiewicz był przez całe życie związany z polską koleją, która po I wojnie światowej, bardzo prężnie się rozwijała.
Po II wojnie światowej, od razu po wyzwoleniu i zakończeniu działań wojennych w mieście Gdańsku, Dziadek został oddelegowany z Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowej z Bydgoszczy do Gdańska jako urzędnik - Naczelnik Kolei Państwowej w Gdańsku.
W 1945 Bydgoszcz była przejściową siedzibą Dyrekcji Okręgowych Kolei Państwowych w Gdańsku, a w latach następnych siedzibą Rejonowej Dyrekcji Kolei Państwowych.
"Czy znałaś/eś historię budynku Dyrekcji Kolei? tak, to wyjątkowo piękne i ciekawe miejsce znam ten budynek, ale nie wiedziała(e)m co się w nim mieście nie, nawet nie wiedziała(e)m o istnieniu takiego miejsca zobacz
Budowa gmachu Dyrekcji Kolei przy ul. Dyrekcyjnej 2-4 została zakończona tuż przed rozpoczęciem I wojny światowej. Obiekt, który ma 3,7 tys. m kw. powierzchni i 265 pokoi dla (jak zakładano wtedy - 500) urzędników, budowano prawie cztery lata. Jego atutem jest nie tylko zbudowana z rozmachem konstrukcja i piękne elewacje, ale też wyposażenie i aranżacja wykonana ze smakiem, a nawet pewnym przepychem. Budynek, mimo iż klasyczny w formie, był zaopatrzony we wszystkie nowości ówczesnej techniki. Prócz takich wygód, jak centralne ogrzewanie, światło elektryczne i domofon, urzędnikom ułatwiały życie również synchronizowane zegary, windy osobowe i towarowe czy centralny odkurzacz.
Projektantem gmachu Dyrekcji Kolei był Alexander Rüdell, główny radca ds. Budownictwa Kolejowego w Królewskich Kolejach Pruskich. Był on też autorem projektu dworca w Luksemburgu, Dyrekcji Kolei w Sztrasburgu, uczestniczył w powstawaniu planów dworców w Metzu, Hamburgu, Lipsku i Darmstadcie. W związku z tym, że gmach został oddany do użytku na kilka miesięcy przed wybuchem I wojny światowej, to jako siedziba pruskich kolei funkcjonował stosunkowo krótko. W powstałym po wojnie Wolnym Mieście ustaleniami traktatu wersalskiego przekazano zarząd oraz majątek kolei Polakom. Także w rękach polskich znalazł się gmach dyrekcji kolei. Następne lata okazały się być pasmem sporów pomiędzy przedstawicielami obu narodów. Częściowo opustoszały gmach pozostawał jednak wciąż w rękach polskich i z czasem stał się siedzibą wielu polskich organizacji, odbywały się tam spotkania gdańskiej Polonii, lekcje, próby teatralne i muzyczne, zajęcia sportowe, a nawet ćwiczenia Polskiej Tajnej Organizacji Wojskowej. Życie Polaków zorganizowało się wokół budynku, który stał się swoistym bastionem polskości, dyskryminowanej w Wolnym Mieście. We wrześniu 1939 r. gmach został po krótkiej walce zdobyty już pierwszego dnia wojny. Niemcy zorganizowali w nim siedzibę Wehrmachtu oraz tymczasową dyrekcję dla wskrzeszonych Kolei Pruskich. Podczas wojny spłonęła jedynie więźba dachowa, gmach zaraz po zakończeniu działań wojennych odremontowano z nieznacznymi zmianami w układzie wnętrz.
Powyższe informacje zostały opracowane na podstawie pracy Katarzyny Wojtczak pt. "Gmach Dyrekcji Kolei w Gdańsku".
Wokół powstaje wiele ciekawych budynków, takich jak Europejskie Centrum Solidarności czy biurowiec Tryton, więc nie chcemy odstawać od otoczenia".
Czytaj więcej na:http://www.sztuka.his.ug.edu.pl/upload/files/308/09.pdf
http://www.wste.pl/baza-obiektow/7,osrodek-muzealny-kolejnictwa-w-gdansku.html
Muzeum Kolejnictwa w Warszawie nie chciało dłużej utrzymywać placówki regionalnej w Gdańsku i z dniem 1.01.2009 zlikwidowało filię mieszczącą się w gmachu byłej DOKP przy ulicy Dyrekcyjnej. Zebrane przez dziesięciolecia eksponaty i cenne dokumenty zostały rozparcelowane - część eksponatów trafiła do Izby Tradycji w Bydgoszczy, reszta do siedziby Muzeum Kolejnictwa w Warszawie. Czytaj więcej na forum:
oraz:http://www.gedanopedia.pl/index.php?title=DYREKCJA_KOLEI
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Co-kryje-w-sobie-stuletni-budynek-PKP-n49574.html
SPACER http://wolneforumgdansk.pl/viewtopic.php?p=10364
Wikizero - Dyrekcja Kolei w Gdańsku Budynek Dyrekcji PKP w Gdańsku | 3D Warehouse (sketchup.com)
Co kryje w sobie stuletni budynek PKP? (trojmiasto.pl)
Co kryje w sobie stuletni budynek PKP? (trojmiasto.pl)
- Budynek Dyrekcji Kolei w Gdańsku to budynek biurowy , który stoi w Gdańsku przy Dyrekcyjnej 2-4.
- Konstrukcja obiektu biurowego rozpoczęła się w 1911, a zakończyła się w 1914 roku.
- Całkowita powierzchnia tego sześciokondygnacyjnego biurowca to 22 200 tys.m kwadratowych
- powierzchnia zabudowy: 3 700 m kwadratowych
- Rodzaj zabudowy: średniowysoki
- Rozpoczęcie budowy: 1911 rok
- Zakończenie budowy: 1914 rok
Co kryje w sobie stuletni budynek PKP?
Co kryje w sobie świetnie zachowany budynek dyrekcji PKP w Gdańsku, który szczęśliwie ominęła wojna? Kilometry korytarzy, oryginalne wyposażenie, lawaterze na każdym piętrze, obrotowe drzwi, piękne żyrandole i spory kawałek dobrze zachowanej historii, którą można zwiedzać.
W samym centrum Gdańska, tuż za Zieleniakiem, mieści się z zewnątrz niepozorny budynek dyrekcji PKP. Na szarej fasadzie giną cztery z ośmiu rzeźb, które przetrwały obie wojny światowe. Tymczasem wnętrze - niczym wehikuł czasu - przenosi nas do roku 1914, kiedy to oddano budynek, który do dziś niewiele się zmienił, do użytku.
Budynek przy dzisiejszej ul. Dyrekcyjnej 2-4 od początku swojego istnienia należał do kolei. Kiedy na początku XX w. działkę pod nim kupiły Królewskie Koleje Pruskie, znajdował się tam lazaret. Wyburzony doszczętnie, ustąpił miejsca okazałemu, budowanemu z rozmachem, wyposażonemu ze smakiem i lekkim przepychem gmachowi kolei. Autorem samej idei tego, jak obiekt ma wyglądać, i jego głównym projektantem był Alexander Rüdell, główny radca ds. Budownictwa Kolejowego w Królewskich Kolejach Pruskich. Współpracował z nim Giebelhausen, etatowy architekt kolei. Nad procesem wnoszenia gmachu czuwał natomiast miejscowy architekt z Gdańska - Eitner.
- Podczas II wojny światowej nieznacznie ucierpiał dach budynku. Natomiast ślady na kolumnach przy wejściu nie są po kulach, a najprawdopodobniej po rurze z betonem, która pękła podczas budowy Błędnika. Innych zniszczeń nie ma, dzięki czemu budynek tak świetnie się zachował - mówi Joanna Górska, specjalista od PR w firmie PKP SA Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Gdańsku.
Dech w piersiach zapiera już po przekroczeniu progu, a raczej po przejściu przez zabytkowe drzwi obrotowe, które działają nieprzerwanie od blisko stu lat. - Wyposażone są w specjalny mechanizm, który pozwala złożyć skrzydła tak, by można było wpuścić czy wypuścić wiele osób na raz. To nie jedyne takie nowoczesne rozwiązanie, jakie w tamtych latach zastosowano. Budynek od początku wyposażony był m.in. w windy tzw. paciorkowe. Były to trzy kabiny połączone w pionie, które non stop kursowały w górę i w dół i, co ciekawe, nie miały drzwi. Wsiadanie i wysiadanie wymagało niezłego refleksu. Windy wymieniliśmy dopiero jakieś 15 lat temu. Do tego czasu trzeba było nauczyć się umiejętnego korzystania z nich - mówi Górska.
Ilość "nowinek" technicznych zastosowanych w gmachu przy Dyrekcyjnej budzi podziw. Budynek wyposażony został m.in. w centralne ogrzewanie, centralę telefoniczną, pozwalającą na wykonywanie 600 połączeń jednocześnie, dwadzieścia stanowisk telegraficznych, a także system przeciwpożarowy i system wczesnego ostrzegania przed niebezpieczeństwem. Komunikaty o zagrożeniu i ewentualnej ewakuacji były podawane przez radiowęzeł. Są też lawaterze - fontanny, które służyły do przemycia rąk i napojenia spragnionych petentów. Dziś, choć nieczynne, wciąż są jedną z ozdób tego miejsca.
- Ciekawostką jest też mechanizm połączonych zegarów. W budynku znajdował się tzw. zegar - matka, do którego podłączone były dwa, zachowane do dziś, zegary. Żeby przestawić godzinę, wystarczyło zmienić ją na zegarze głównym, a ten automatycznie przestawiał pozostałe. Ten mechanizm znajduje się m.in. w budynku Dworca Głównego w Gdańsku -dodaje Joanna Górska.
Z parteru, zdobionego marmurem, wchodzimy na główne schody. To przywilej, bo kiedyś mógł nimi chodzić wyłącznie dyrektor PKP. - Na dole stał ochroniarz, który pilnował, by nikt, poza dyrektorem, nie chodził po głównych schodach. Pracownicy mieli do dyspozycji własne klatki schodowe - po prawej i lewej stronie schodów głównych. Hierarchia była więc jasno określona - dodaje.
Na półpiętrze, w centralnym miejscu holu, stoi monument przedstawiający orła. To jedno z kilku miejsc pamięci poświęconych ludziom, którzy oddali życie w obronie tego gmachu.
- W latach 20. budynek ten był ostoją polskości, bo kolej była w polskich rękach. Tu swoją siedzibę miała m.in. Macierz Szkolna i Harcerstwo. To właśnie harcerze 1 września 1939 r. bronili go przed Niemcami, którzy po zdobyciu gmachu ulokowali tu główną siedzibę SS - opowiada Joanna Górska.
Na piętrze natomiast podziwiać można salę konferencyjną, która swoją rolę spełnia do dziś. - Drzwi prowadzące do niej zostały odkryte niedawno, około pół roku temu, podczas remontu. Wcześniej kryły się pod otynkowaną płytą pilśniową. Po zdjęciu płyty okazało się, że na drzwiach jest piękny, oryginalny wzór zielonego marmuru, który sto lat nie widział światła dziennego - dodaje.
Sama sala, mieszcząca nawet 50 osób, robi wrażenie. Okryte suknem ściany i dwa mosiężne żyrandole przypominają o czasach świetności tego miejsca. Salę do dziś można wynająć na konferencję.
W budynku do niedawna znajdowało się Muzeum Kolejnictwa. Wówczas gmach był nagminnie odwiedzany przez dzieci i młodzież. Odkąd przeniesiono go do Warszawy, nikt nie podziwia niesamowitego wnętrza gmachu PKP.
- Jeśli znajdą się chętni, planujemy organizowanie wycieczek z przewodnikiem po gmachu - mówi Górska.
Żeby dowiedzieć się więcej o wycieczkach, można dzwonić do sekretariatu PKP Nieruchomości pod numery: (58) 721 49 00 lub 721 54 11
Budynek przy dzisiejszej ul. Dyrekcyjnej 2-4 od początku swojego istnienia należał do kolei. Kiedy na początku XX w. działkę pod nim kupiły Królewskie Koleje Pruskie, znajdował się tam lazaret. Wyburzony doszczętnie, ustąpił miejsca okazałemu, budowanemu z rozmachem, wyposażonemu ze smakiem i lekkim przepychem gmachowi kolei. Autorem samej idei tego, jak obiekt ma wyglądać, i jego głównym projektantem był Alexander Rüdell, główny radca ds. Budownictwa Kolejowego w Królewskich Kolejach Pruskich. Współpracował z nim Giebelhausen, etatowy architekt kolei. Nad procesem wnoszenia gmachu czuwał natomiast miejscowy architekt z Gdańska - Eitner.
- Podczas II wojny światowej nieznacznie ucierpiał dach budynku. Natomiast ślady na kolumnach przy wejściu nie są po kulach, a najprawdopodobniej po rurze z betonem, która pękła podczas budowy Błędnika. Innych zniszczeń nie ma, dzięki czemu budynek tak świetnie się zachował - mówi Joanna Górska, specjalista od PR w firmie PKP SA Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Gdańsku.
Dech w piersiach zapiera już po przekroczeniu progu, a raczej po przejściu przez zabytkowe drzwi obrotowe, które działają nieprzerwanie od blisko stu lat. - Wyposażone są w specjalny mechanizm, który pozwala złożyć skrzydła tak, by można było wpuścić czy wypuścić wiele osób na raz. To nie jedyne takie nowoczesne rozwiązanie, jakie w tamtych latach zastosowano. Budynek od początku wyposażony był m.in. w windy tzw. paciorkowe. Były to trzy kabiny połączone w pionie, które non stop kursowały w górę i w dół i, co ciekawe, nie miały drzwi. Wsiadanie i wysiadanie wymagało niezłego refleksu. Windy wymieniliśmy dopiero jakieś 15 lat temu. Do tego czasu trzeba było nauczyć się umiejętnego korzystania z nich - mówi Górska.
Ilość "nowinek" technicznych zastosowanych w gmachu przy Dyrekcyjnej budzi podziw. Budynek wyposażony został m.in. w centralne ogrzewanie, centralę telefoniczną, pozwalającą na wykonywanie 600 połączeń jednocześnie, dwadzieścia stanowisk telegraficznych, a także system przeciwpożarowy i system wczesnego ostrzegania przed niebezpieczeństwem. Komunikaty o zagrożeniu i ewentualnej ewakuacji były podawane przez radiowęzeł. Są też lawaterze - fontanny, które służyły do przemycia rąk i napojenia spragnionych petentów. Dziś, choć nieczynne, wciąż są jedną z ozdób tego miejsca.
- Ciekawostką jest też mechanizm połączonych zegarów. W budynku znajdował się tzw. zegar - matka, do którego podłączone były dwa, zachowane do dziś, zegary. Żeby przestawić godzinę, wystarczyło zmienić ją na zegarze głównym, a ten automatycznie przestawiał pozostałe. Ten mechanizm znajduje się m.in. w budynku Dworca Głównego w Gdańsku -dodaje Joanna Górska.
Z parteru, zdobionego marmurem, wchodzimy na główne schody. To przywilej, bo kiedyś mógł nimi chodzić wyłącznie dyrektor PKP. - Na dole stał ochroniarz, który pilnował, by nikt, poza dyrektorem, nie chodził po głównych schodach. Pracownicy mieli do dyspozycji własne klatki schodowe - po prawej i lewej stronie schodów głównych. Hierarchia była więc jasno określona - dodaje.
Na półpiętrze, w centralnym miejscu holu, stoi monument przedstawiający orła. To jedno z kilku miejsc pamięci poświęconych ludziom, którzy oddali życie w obronie tego gmachu.
- W latach 20. budynek ten był ostoją polskości, bo kolej była w polskich rękach. Tu swoją siedzibę miała m.in. Macierz Szkolna i Harcerstwo. To właśnie harcerze 1 września 1939 r. bronili go przed Niemcami, którzy po zdobyciu gmachu ulokowali tu główną siedzibę SS - opowiada Joanna Górska.
Na piętrze natomiast podziwiać można salę konferencyjną, która swoją rolę spełnia do dziś. - Drzwi prowadzące do niej zostały odkryte niedawno, około pół roku temu, podczas remontu. Wcześniej kryły się pod otynkowaną płytą pilśniową. Po zdjęciu płyty okazało się, że na drzwiach jest piękny, oryginalny wzór zielonego marmuru, który sto lat nie widział światła dziennego - dodaje.
Sama sala, mieszcząca nawet 50 osób, robi wrażenie. Okryte suknem ściany i dwa mosiężne żyrandole przypominają o czasach świetności tego miejsca. Salę do dziś można wynająć na konferencję.
W budynku do niedawna znajdowało się Muzeum Kolejnictwa. Wówczas gmach był nagminnie odwiedzany przez dzieci i młodzież. Odkąd przeniesiono go do Warszawy, nikt nie podziwia niesamowitego wnętrza gmachu PKP.
- Jeśli znajdą się chętni, planujemy organizowanie wycieczek z przewodnikiem po gmachu - mówi Górska.
Żeby dowiedzieć się więcej o wycieczkach, można dzwonić do sekretariatu PKP Nieruchomości pod numery: (58) 721 49 00 lub 721 54 11
czytaj też:
Komentarze
Prześlij komentarz